NOTKA INFORMACYJNA :
Tytuł wystawy: Tradycyjne profesje romskie w polskich zbiorach muzealnych i prywatnych
Tytuł kolekcji: Niedźwiednictwo
Ilustracja tytułowa: Postój, fot. na kartonie, Berlin , Carl Steffeck Pnxit, c. 1900 r., MKRW
Skróty:
KPL - Kolekcja Pawła Lechowskiego - fot. Paweł Lechowski
MKRW - Muzeum Kultury Romskiej w Warszawie - fot. Andrzej Grzymała-Kazłowski
MOT - Muzeum Okręgowe w Tarnowie
OP - Ośrodek "Pogranicze - sztuk, kultur, narodów"
Autorzy tekstów: Ewa Kocój, Łukasz Kocój, Paweł Lechowski
Scenariusz wystawy online: Ewa Kocój, Łukasz Kocój
Projekt graficzny: Łukasz Kocój
Organizator wystawy: Fundacja Przestrzenie Dziedzictwa
Współorganizatorzy wystawy:
Muzeum Kultury Romskiej w Warszawie
Muzeum Okręgowe w Tarnowie
Ośrodek "Pogranicze - sztuk, kultur, narodów"
Copyright by Fundacja Przestrzenie Dziedzictwa, Kraków, 2021
10. Cyganie - niedźwiednicy, szczególnie osiedleni, uczestniczyli również w kolędowaniu bożonarodzeniowym, zarabiając zimą, poza sezonem wędrownym, dodatkowe fundusze. Dziedzictwo to zachowało się do dzisiaj w przebraniach kolędników (nieromskich) w Rumunii, którzy zakładają skóry niedźwiedzi i wędrują po ulicach wiosek w okolicach Comanesti śpiewając i tańcząc w takt głośnej muzyki. W Polsce zachowały się stare przedstawienia niedźwiedzia z Cyganem w bożonarodzeniowych szopkach z terenów podkarpackich oraz ludowe zwyczaje kolędowania osób przebranych za niedźwiedzie. Kolędnik - niedźwiedź jest prowadzony na sznurku przez przebierańca ubranego za Cygana lub Żyda. Zaczepia on dziewczęta żądając miodu i wódki. Potem wywraca się na śniegu symbolizując śmierć ,,starego” życia, a następnie ,,kurowany” darami ,,odżywa”, co oznacza odrodzenie się życia. W ten sposób stara profesja cygańska znalazła przetworzone, nowe miejsce w kulturze, już bez obecności samych Romów i zwierząt. [Kukiełka Cygana z niedźwiedziem, szopka, Tarnów, MOT]
9. Przedstawienia niedźwiedników były forpocztą organizowanych w Europie cyrków, w których często angażowani byli Romowie. Szczególnie poszukiwani byli treserzy dzikich zwierząt: lwów, tygrysów, niedźwiedzi oraz wróżbiarki przepowiadające przyszłość, ale nie brakowało wśród nich akrobatów, miotaczy noży i magików. Do II wojny światowej wiele cyrków było własnością Romów. We współczesnej Europie, gdzie większość krajów wprowadziła zakaz występów zwierząt w cyrkach, zmniejszyło się znacznie zainteresowanie sami występami cyrkowymi. Ostatnie niedźwiedzie z profesji niedźwiedników znalazły schronienie w rezerwatach tworzonych w Grecji, Bułgarii i Rumunii. Namiot jednego z ostatnich romskich cyrków na kontynencie europejskim, założonego w 1994 roku przez Alexandre i Délię Romanèsa, funkcjonuje do dzisiaj w Paryżu i wystawia przedstawienia składające się głównie z tańców i muzyki cygańskiej, urozmaicając je akrobacjami i sztuczkami magicznymi. Mimo, że nie ma w nim już zwierząt, nadal zachowana jest starodawna romska tradycja wędrownych odpłatnych przedstawień dla publiczności, której echo można odnaleźć w haśle reklamującym ich przedstawienia: ,,Nomadzi nadchodzą”. [Niedźwiednicy, karta poczt., Nantee, Francja, c. 1910 r., OP]
8. Niedźwiednicy najczęściej wędrowali pojedynczą rodziną, czasem tworzyli duety; zdarzały się wspólne wędrówki kilku rodzin cygańskich z kilkoma niedźwiedziami. Czasem grupy łączyły się w większe tabory zatrudniając przedstawicieli innych zawodów, szczególnie muzyków uatrakcyjniających przedstawienie. Z drugiej strony widowisko pozwalało zarabiać innym profesjom cygańskim, muzykom, wróżkom, handlarzom. W przedstawienia zaangażowane były całe rodziny. Niedźwiednik trzymał zwierzę i przygrywał mu do występu. Inni mężczyźni, w tym chłopcy, trzymali tresowane małpki ,,żebrzące” wśród gapiów, psy imitujące ,,atak” na niedźwiedzia. Kobiety wróżyły, zbierały datki, handlowały, czasem tańczyły. [Niedźwiednicy na ulicach miasta, Transylwania?, c. 1942 r., MKRW]
7. Treser najczęściej był jednocześnie muzykiem, wymagał tego zarówno trening zwierzęcia, jak oprawa muzyczna widowiska. Uczeniu ,,tańca” zwanego tanana (tananaoa) służyły gadułki (rodzaj instrumentu smyczkowego), skrzypce lub klarnet, rzadziej flety. Stawanie misia na tylnych łapach sygnalizował dźwięk tamburynu. Głośne dźwięki instrumentów przyzywały gapiów do rozpoczynającego się przedstawienia, wykorzystywano do tego instrumenty dęte i perkusyjne. Dochodziła do tego czasem pieśń, która ,,tłumaczyła” widzom, co robi w danej chwili miś. Odpowiednie rytmy i rodzaj instrumentu sygnalizował zwierzęciu, co ma w danej chwili zrobić. Przedstawienie wzbogacały taniec oraz występy innych zwierząt. Małpy tańczyły na sznurkach albo żebrały pieniądze. Pies pozorował ataki na niedźwiedzia lub uczestniczył w tańcu. Wśród widzów czujących lęk przed dzikimi zwierzętami przedstawienie takie wywoływało zdumienie, połączone z podziwem dla ,,mistrzów” ujarzmiających dzikie bestie, których chętnie wynagradzali. [Niedźwiednik z gadułkami podczas występu niedźwiedzia, Bułgaria, pocz. XX w., OP]
6. Niedźwiedzia uczono tańczyć przez stawianie jego łap na rozgrzanej blasze i rytmicznego przygrywania mu w takt tej samej melodii. Przebierał on wtedy łapami pozorując taneczne ruchy. Później na sam dźwięk powtarzanej melodii zwierzę odruchowo ,,tańczyło”. W nagrodę dostawało jedzenie. Uczono go również stawać na tylne łapy poprzez podkładanie mu pod nos brzęczącego rytmicznie tamburynu, na którym znajdował się chleb. Na widok instrumentu niedźwiedź podnosił swe ciało i pysk w kierunku pożywienia. W podobny sposób wykorzystując smakowity miód uczono go podskoku na dwóch łapach, połączonego z wyciąganiem łapy po datki. Często też przebierano go w specjalne ozdoby, zwłaszcza jego łeb, co dodatkowo uatrakcyjniało przedstawienie. [Tańczące niedźwiedzie, Bułgaria, pocz. XX w., OP]
5. Aby chronić się przed agresją drapieżnika stosowano w tresurze dwie kluczowe zasady, nie odżywiano go w ogóle mięsem i generalnie słabo karmiono, żeby nie był zbyt duży i nie miał siły zdominować właściciela. Zakładano mu też specjalną stalową obręcz na szyję i skórzany lub stalowy kaganiec na pysk. Łańcuchy przymocowane do nozdrzy i obroży ograniczały jego ruchy. Dodatkowo do ochrony służył niedźwiednikowi długi kij. Niektóre niedźwiedzie oślepiano lub wybijano im kły. Te przerażające z dzisiejszego punktu widzenia praktyki, nie wynikały z okrucieństwa ich właścicieli, tylko z wielowiekowej tradycji i przyjętych powszechnie tych czasach (nie tylko wśród Romów) praktyk dotyczących tresury i traktowania zwierząt. W rzeczywistości Cyganie byli bardzo związani ze swoimi zwierzętami, a konieczność ich oddania lub ich śmierć, opłakiwano podobnie jak stratę ,,ludzkiego” członka rodziny. Często opiekowały się nim też dzieci i dziewczyny. [Niedźwiedniczka, Bałkany, c. 1942 r., MKRW]
4. Do tresury wybierano wyłącznie młode zwierzęta, wyłapywane w lasach bezpośrednio przez niedźwiedników lub kupowane od lokalnych drwali i chłopów. Niedźwiadek od maleńkości wychowywany był w rodzinie niedźwiednika, często mieszkał z ludźmi pod jednym dachem. Traktowany był jako członek rodziny, w Rumunii najczęściej nadawano mu imię Marcin (Martin). Mającemu kilka miesięcy zwierzęciu przebijano nozdrza i zakładano stalowy pierścień, do którego przymocowywano łańcuch lub mocny sznurek, który niedźwiedź nosił już do końca życia. Na co dzień zwierzę przywiązywano do taborowego wozu lub drzewa. Zachowały się liczne fotografie przedstawiające niedźwiedzie jeżdżące na tyle wozu cygańskiego. W przypadku osiadłych niedźwiedników budowano im specjalne drewniane lub później blaszane szopy-budy w obejściu przy domu. [Niedźwiednicy z młodymi niedźwiedziami, karta poczt., Macedonia, pocz. XX w., OP]
3. W I Rzeczpospolitej najlepsi niedźwiednicy, podobnie jak muzycy, podlegali mecenatowi arystokracji, hojnie wynagradzającej ich pomysłowe przedstawienia i sztuczki. W Smorgonie (obecnie na Białorusi), w dobrach Radziwiłłów powstała nawet w XVII wieku słynna ,,Smorgońska Akademia Niedźwiedzia” będąca ,,cygańską szkołą niedźwiedników”, tresującą zwierzęta do tańca w takt muzyki. Grupy niedźwiedników rozchodziły się stamtąd po całej Rzeczpospolitej i sąsiednich krajach. Najlepsi niedźwiednicy, z wytresowanymi niedźwiedziami, dawali występy na dworach w całej Europie. Pozostali wykonywali profesję szukając zarobku na weselach, jarmarkach i rynkach miejscowości Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Silne restrykcje zaborców wobec Cyganów w XIX wieku, spowodowały zanik tej tradycji na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej. W II połowie XIX wieku, niedźwiednicy pojawili się ponownie na wschodnich i południowych rubieżach dawnej Rzeczpospolitej, w związku z napływem wyzwolonych grup Ursari, którzy przeniknęli na tereny austriackiej Galicji. W słowniku Lindego wydanym na początku XIX wieku zachowało się staropolskie powiedzenie ,,dać się jako niedźwiednikowi za nos wodzić”. [Cyganie w stroju polskim z niedźwiedziem, akwaforta, Niemcy, c. 1780 r., MKRW]
2. W źródłach historycznych ślady cygańskich niedźwiedników można odnaleźć na obszarze Bizancjum już w XII wieku - kojarzeni byli z sektą zwaną Athingani. Od późnego średniowiecza wędrowali po terenach współczesnej Mołdawii i Wołoszczyzny, gdzie zwani byli Ursari od (rum. Urs – niedźwiedź). Do połowy XIX wieku zaliczani byli do wędrownych niewolników zwanych Lăieşi, należących do hospodarów (książąt). Wędrowali po ziemiach Imperium Osmańskiego, ale również docierali do Królestwa Węgier, później Cesarstwa Austrio-Węgier oraz Niemiec, a sporadycznie do Polski. Niewolnicy ci byli często darowywani przez hospodara zasłużonym bojarom i monastyrom. Wtedy osiedlali się na stałe na ziemiach swoich właścicieli i zwano ich Vătraşi. Niedźwiednicy Vătraşi tworzyli kolorową oprawę uroczystości lokalnych, a często wykonywali takżę dodatkowe zajęcia, głównie muzykowanie i różne rzemiosła. W ten sposób łączyli się z przedstawicielami innymi grup Romów, szczególnie, ze względów na posiadane talenty muzyczne, z klanami muzyków Lautarii. Profesja niedźwiedników była bardzo popularna na całych Bałkanach, m.in. w Bułgarii (tzw. ,,meczkarii”), Serbii, Macedonii Północnej, Albanii i Grecji. [Ursari, Niedźwiednicy, karta poczt., Rumunia, c. 1915 r., MKRW]
1. Starą profesją cygańską wywodzącą się z Indii była tresura dzikich zwierząt. Pochodziła od słynnych hinduskich zaklinaczy węży, treserów małp, słoni i tygrysów, do dzisiaj występujących na ulicach hinduskich miast. Celem tresury były występy zwierząt w zorganizowanych widowiskach ulicznych, które miały przyciągać i zadziwić gapiów oraz skłaniać ich do hojnych datków. W Europie, Cyganie szkolili małpy, psy, wilki, konie, a przede wszystkim niedźwiedzie. Atrakcyjność i dochodowość zawodu sprawiła, że wytworzyła się z nich specjalna profesja treserów i pogromców niedźwiedzi, zwanych niedźwiednikami. Wędrowali oni po osadach z wyszkolonymi niedźwiedziami i małpkami, rzadziej innymi dzikimi zwierzętami, wystawiając hałaśliwe uliczne przedstawienia. [Cyganie z małpami i niedźwiedziem, K. Srokowski, Sambor, 1903 r., MKRW ]
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych
Niedźwiednictwo
FUNDACJA PRZESTRZENIE DZIEDZICTWA
Skontaktuj się z nami:
Fundacja Przestrzenie Dziedzictwa
e-mail: fundacjapd[at]protonmail.com
tel. +48 12 00000000
Copyright by FUNDACJA PRZESTRZENIE DZIEDZICTWA 2019-2020 – All rights reserved