NOTKA INFORMACYJNA :
Tytuł wystawy: Tradycyjne profesje romskie w polskich zbiorach muzealnych i prywatnych
Tytuł kolekcji: Handel
Ilustracja na stronie tytułowej: Handlarki obnośne w Maramuresz, Moisei, Rumunia, 2011 r., KPL
Skróty:
KPL - Kolekcja Pawła Lechowskiego - fot. Paweł Lechowski
MKRW - Muzeum Kultury Romskiej w Warszawie - fot. Andrzej Grzymała-Kazłowski
MOT - Muzeum Okręgowe w Tarnowie
OP - Ośrodek "Pogranicze - sztuk, kultur, narodów"
Autorzy tekstów: Ewa Kocój, Łukasz Kocój, Paweł Lechowski
Scenariusz wystawy online: Ewa Kocój, Łukasz Kocój
Projekt graficzny: Łukasz Kocój
Organizator wystawy: Fundacja Przestrzenie Dziedzictwa
Współorganizatorzy wystawy:
Muzeum Kultury Romskiej w Warszawie
Muzeum Okręgowe w Tarnowie
Ośrodek "Pogranicze - sztuk, kultur, narodów"
Copyright by Fundacja Przestrzenie Dziedzictwa, Kraków, 2021
10. Romowie mają handel ,,we krwi”, kupić okazyjnie, tanio, a potem sprzedać drożej, jako ,,wysokiej” jakości towar - odpowiadało pojęciu dobrego zawodu. Handlowano więc wszystkimi produktami przynoszącymi zysk, szczególnie, jeżeli nie kosztowały wiele. Romowie szukali źródła okazyjnego zakupu i sprzedawali drożej na prowincji w handlu obwoźnym i w czasie jarmarków. W Polsce handlowali m.in. dywanami, tkaninami i firankami kupowanymi bezpośrednio od producentów. W latach 90-tych XX wieku, rumuńscy i bułgarscy Romowie handlowali także odzieżą i butami, kupionymi na stadionie dziesięciolecia w Warszawie lub hurtowo od handlarzy azjatyckich w Tuszynie koło Łodzi. Romowie zmieniali asortyment w zależności od popytu. Kiedy zniknęło zapotrzebowanie na konie, ich miejsce zajęły samochody, złoto i waluty. Często sprzedając kupione tanio towary, wykorzystywali też obiegowe stereotypy na swój temat oraz chciwość ze strony kupujących, którzy zakładali, że trafi się im okazja nabycia wyjątkowo taniego towaru, pochodzącego prawdopodobnie z kradzieży. [Handlarze antykami, Manrade, Rumunia, 1999 r., KPL]
9. Od drugiej połowy XIX wieku uliczny handel kwiatami w Bukareszcie zdominowały Romki, zwane ,,florije". Najczęściej oferowały one kwiaty, które trzymały w koszyku lub wiadrze na ruchliwych ulicach miast. Z czasem, poza kwiatami, zaczęły handlować owocami i warzywami na miejskich targowiskach, gdzie niektóre dorobiły się stałych stoisk. W Polsce, w II połowie XX wieku, zawód ten na mniejszą skalę pojawił się wśród kobiet romskich. Stoiska romskich kwiaciarek można było spotkać na ulicach i targowiskach m.in. w Olsztynie, Kłodzku i Tarnowie. Profesja ta, wciąż funkcjonująca, jest zdominowana przez kobiety, rola mężczyzn sprowadza się najczęściej do pozyskiwania towaru na giełdach kwiatowych lub u producentów oraz dostarczania go do punktu sprzedaży. [Kwiaciarka romska, Kłodzko, Polska, 2005 r., KPL ]
8. W podobny sposób jak wyroby metalowe, oferowały swoje produkty wędrowne rodziny drzewiarzy - korytarze, łyżkarze, grzebieniarze, wrzecieniarze, sitarze, koszykarze. Kobiety zajmowały się handlem obwoźnym w miejscowościach, w pobliżu których zatrzymał się tabor, przy okazji wróżąc i odczyniając złe uroki, a także zdobywając produkty spożywcze. Handlarze ci musieli docierać do południowo–wschodnich kresów Rzeczpospolitej, gdyż duża część z nich była osiedlona na terenach Węgier. W przypadku osiadłych Romów prowadzona sprzedaż była ograniczona do najbliższej okolicy i polegała na domokrążnym handlu kobiet oraz sprzedaży na jarmarkach. Na targach najczęściej sprzedawały kobiety, rzadziej w towarzystwie mężczyzn. Wśród wyrobów należy wymienić: łyżki, grzebienie, zydelki, wrzeciona, czółenka, tacki drewniane, miski, talerze. W Rumunii, do dziś można spotkać Romni chodzące po domach na wsiach lub sprzedające swe wyroby z drewna na jarmarkach i bazarach miejskich. [Łyżkarka, Negreni, Rumunia, 2011 r. KPL]
7. Romowie handlowali biżuterią wykonaną często na poczekaniu, głównie z metali szlachetnych srebra i złota, a współcześnie także z tombaku (stop miedzi z cynkiem). Tradycje jubilerstwa miały prawdopodobnie źródła w profesji grupy Aurari, trudniącej się poszukiwaniem i wydobywaniem złota we wschodnich i południowych Karpatach, głównie w Mołdawii, Wołoszczyźnie i Siedmiogrodzie. Co najmniej od połowy XVIII wieku niewielka ich część wyspecjalizowała się w jubilerstwie. Docierali oni również do Polski z obszaru Węgier. Handel złotem dotyczył różnych grup Romów. W czasie PRL-u, w Legnicy Cyganie z całej Polski nabywali złoto od stacjonujących tam żołnierzy radzieckich i ich rodzin, sprzedając je następnie z zyskiem w miejscu swego zamieszkania. Handlem złotem trudnili się szczególnie Lowarzy, wykorzystując swoje liczne kontakty zagraniczne w Austrii, na Węgrzech, na Ukrainie, w Czechosłowacji i w Polsce. Najczęściej łączyli z tym nielegalny wówczas handel walutami, głównie dolarami amerykańskimi i markami niemieckimi. [Jarmarczny jubiler, Sibiu, 2001 r., KPL]
6. Podobnie wyglądał handel wyrobami kotlarskimi. W trakcie przejazdu taboru Kalderaszki wędrowały od domu do domu oferując drobne wyroby, przy okazji zbierając zamówienia, a w razie zainteresowania klientów większymi naczyniami, przyprowadzały ich do taboru. W czasie tych wędrówek zbierały też metalowy złom wykorzystywany później w rzemiośle. Wyroby miedziane będące artykułami luksusowymi, sprzedawano głównie za pieniądze, ale zdarzał się również handel wymienny, zwłaszcza za produkty spożywcze. Drugim rodzajem handlu była sprzedaż podczas jarmarków, cyklicznie organizowanych w różnych miejscowościach. Duże skupiska ludzi stwarzały dogodne warunki do zbytu i trasa kotlarzy uwzględniała miejsce i czas odbywania się tych targów, w pobliżu których rozbijano obozowiska. Szczególnie okazale wyglądały stoiska kotlarzy oferujących do sprzedaży kotły używane do wyrobu serów oraz kazany do destylacji alkoholu. W Polsce, po II wojnie światowej, masowa produkcja przemysłowa całkowicie wyparła tradycyjne wyroby kotlarskie. Namiastką tego handlu stała się sprzedaż fabrycznych patelni, pobielanych przez romskich rzemieślników. [Stoisko Kalderaszy, Negreni, Rumunia, 2011 r., KPL]
5. Odmiennie wyglądała sprzedaż wyrobów kowalskich. W czasie przejazdu taborów dominował handel obwoźny, prowadzony najczęściej przez kobiety, szukające zbytu w pobliskich wsiach oraz na targach i jarmarkach. W zamian otrzymywano żywność lub pieniądze. W przypadku osiadłych Cyganów karpackich był to handel obnośny. Sprzedaż prowadziły kobiety, wędrując po okolicznych wsiach, często nosząc na plecach w tzw. ,,zajdzie” dwadzieścia kilogramów podków, gwoździ, łańcuchów i klamer. Wymieniały je na podstawowe produkty żywnościowe: ziemniaki, mąkę, ziarno, jajka, tłuszcz. Przy okazji zbierały złom i wróżyły. Wyroby kowalskie były też sprzedawane na jarmarkach i targach w okolicznych wsiach i miasteczkach, np. wyroby kowali z polskiego Spisza były sprzedawane w Nowym Targu, Jabłonce, Krościenku, później też Zakopanem. Na targach kobiety najczęściej handlowały w towarzystwie mężczyzn. [Kowal sprzedający swoje wyroby, Sofia, Bułgaria, 1998 r., KPL]
4. Obiektem handlu, mającym swym wyglądem i zachowaniem wywrzeć jak najlepsze wrażenie był ,,ulepszony” koń. Często słabe, chore i stare zwierzęta, kupione za bezcen, Lowarzy potrafili pozornie ,,odmłodzić” i ,,uleczyć”, podnosząc chwilowo ich kondycję, przez szereg sobie tylko znanych działań. Poprawiali ich wygląd i ożywiali ich zachowanie przed sprzedażą , m.in. upuszczając im krew, aplikując specjalne zioła, karmiąc mokrą trawą, pojąc alkoholem, piłując zęby, aby ,,odmłodzić” ich wiek. W ten sposób konie słabsze, stare, często ,,dychawiczne” - cierpiące na astmę i inne choroby oddechowe, prezentowały się na czas sprzedaży jako młode i silne zwierzęta, które wręcz rwały się do pracy. Dzięki temu można było za nie uzyskać wyższą cenę. W przypadku kradzionych koni stosowano przebarwianie ich maści. Transakcję pieczętował często alkohol i posiłek w karczmie, oczywiście na koszt kupującego. Taki sposób handlu wymuszał przemieszczanie się na dużym obszarze, a tabory poruszały się nieregularnymi trasami, aby nie trafić ponownie na ,,obsłużonych” już nabywców. Niezależnie od takich praktyk, uchodzili oni za niekwestionowanych znawców tych zwierząt, potrafiących je faktycznie leczyć. [Handlarz końmi – życie Cyganów, Niemcy, karta kolekcjonerska, c. 1900 r., MKRW ]
3. Najbardziej znanym i utożsamianym z tą profesją jest szczep Lowarów (romskie Lovara, Lovari), którego nazwa ma źródło w węgierskim słowie ,,ló” (koń) lub romskim ,,love” (pieniądze). Koniarze stosunkowo wcześnie przenieśli się z terenów Wołoszczyzny na obszar Królestwa Węgierskiego, a później Cesarstwa Austro-Węgierskiego i tam zbudowali swoją tożsamość jako Lowarzy - słynni handlarze końmi, ich uzdrawiacze oraz koniokrady. Byli często trójjęzyczni, mówili po romsku, węgiersku i niemiecku. Do Polski większe ich grupy przybyły w XIX wieku. W XX wieku ich okazałe, mieszkalne wozy wyróżniały się szczególnymi ozdobami i pięknem. Ich wygląd świadczył o pozycji w grupie i zamożności właściciela. Przeznaczone na handel konie prowadzili uwiązane za wozami. W lecie spali w namiotach, w zimie w mieszkalnych wozach. W sezonie letnim wędrowali pomiędzy jarmarkami, gdzie odbywał się handel końmi i tam rozbijali swoje obozowiska. Specjalizowali się w sprzedaży niskiej jakości koni po wysokich cenach. Przebieg transakcji miał często charakter spontanicznego spektaklu. Głównymi aktorami przedstawienia byli Lowarzy, wyróżniający się ubiorem i dumną postawą, którą potrafili wzbudzić zaufanie wśród kupujących. [Doroczny targ, Bonn, Niemcy, 1933 r., MKRW]
2. Źródła podają, że Cyganie ,,znający wszystkie języki” i handlujący końmi docierali do Bałtyku już na początku XV wieku (,,Kroniki Saksońskie”, Albert Kranz, 1517 r.). Według J. Ficowskiego słowo ,,cyganić” oznaczało początkowo ,,handlować końmi", później zmieniło znaczenie na ,,oszukańczy handel", by wreszcie nabrać współczesnego znaczenia. Romowie jako wędrowni handlarze nie mieli warunków do klasycznej, profesjonalnej hodowli, natomiast potrafili zwierzęta wytrenować pod konkretne potrzeby, jako juczne, pociągowe, do jazdy wierzchem, dla wojska. Do XVIII wieku Cyganie do tego stopnia zdominowali ten handel, że w Europie Środkowej utożsamiano go z handlem wędrownym. W Polsce początków tej profesji należy zatem szukać wśród tych przedstawicieli etnosu którzy najdłużej przebywali na tym terenie – to jest przodków dzisiejszego szczepu Polska Roma. [Tabor na postoju, Polska/ZSRR, c.1942 r., MKRW]
1. Handel końmi i ich leczenie to jedna z najstarszych oraz najbardziej prestiżowych profesji wśród Romów. Romskie słowo ,,grast”, czyli koń, pochodzi z języka armeńskiego. Na tej podstawie, specjaliści oznaczają początki tej profesji wśród etnosu romskiego na czas przybycia na górskie tereny Kaukazu i wschodniej Azji Mniejszej (ówczesne Bizancjum) z Persji, co nastąpiło prawdopodobnie około IX-X wieku. Do Europy dotarli w większych grupach prawdopodobnie po przegranej, przez Cesarstwo Bizantyjskie, bitwie pod Manzikert (1071 r.), która skutkowała zajęciem Anatolii przez Imperium Seldżuków. Wędrujący na zachód, wraz z wycofującymi się wojskami Bizancjum, wędrowni romscy handlarze końmi, poprzez Bałkany rozprzestrzenili się po prawie całej Europie. Przez wieki, prowadzone na terenie Europy kampanie wojskowe stanowiły doskonały miejsce zbytu dla koni pozyskiwanych przez Cyganów. Kolejną grupą nabywców tworzyła wiejska ludność osiadła, dla których koń stanowił podstawową siłę roboczą w gospodarce rolnej i transporcie. [Tabor na postoju, Polska/ZSRR, c.1942 r., MKRW]
Handel
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych
FUNDACJA PRZESTRZENIE DZIEDZICTWA
Skontaktuj się z nami:
Fundacja Przestrzenie Dziedzictwa
e-mail: fundacjapd[at]protonmail.com
tel. +48 12 00000000
Copyright by FUNDACJA PRZESTRZENIE DZIEDZICTWA 2019-2020 – All rights reserved