NOTKA INFORMACYJNA :
Tytuł wystawy online: Tradycyjne profesje romskie w polskich zbiorach muzealnych i prywatnych
Tytuł kolekcji: Kotlarstwo
Ilustracja na stronie tytułowej: Kotlarz cygański, Transylwania, c. 1915, MKRW
Skróty:
KPL - Kolekcja Pawła Lechowskiego - fot. Paweł Lechowski
MKRW - Muzeum Kultury Romskiej w Warszawie - fot. Andrzej Grzymała-Kazłowski
MOT - Muzeum Okręgowe w Tarnowie
OP - Ośrodek "Pogranicze - sztuk, kultur, narodów"
Autorzy tekstów: Ewa Kocój, Łukasz Kocój, Paweł Lechowski
Scenariusz wystawy online: Ewa Kocój, Łukasz Kocój
Projekt graficzny: Łukasz Kocój
Organizator wystawy: Fundacja Przestrzenie Dziedzictwa
Współorganizatorzy wystawy:
Muzeum Kultury Romskiej w Warszawie
Muzeum Okręgowe w Tarnowie
Ośrodek "Pogranicze - sztuk, kultur, narodów"
Copyright by Fundacja Przestrzenie Dziedzictwa, Kraków, 2021
10. Współcześnie niewiele zachowało się w Polsce z dawnych tradycji kotlarskich. Do lat 80. XX wieku intratnym zawodem było cynowanie dzieży piekarniczych i mieszadeł do ciasta, obecnie wypartych całkowicie przez aluminium, stal nierdzewną i tworzywa sztuczne. Na ogół nie zdajemy sobie sprawy, że przez wiele lat, w miarę regularne dostawy naszego chleba powszedniego zależały m.in. od uciążliwej, szkodliwej dla zdrowia, urazowej (poparzenia) pracy romskich kotlarzy-cynowaczy. Ich bardzo częste dolegliwości płuc i dróg oddechowych, związane z przebywaniem w oparach kwasu solnego, nigdy nie zostały oficjalnie uznane za choroby zawodowe. Na Bałkanach i w Rumunii, klasyczne kotlarstwo wciąż jeszcze pozostaje domeną romskich rzemieślników. Ich podstawowe wyroby to tygielki do parzenia kawy, kotły i kociołki oraz kazany do wyrabiania lokalnych owocowych destylatów alkoholowych - rakiji, cujki i palinki. Profesja ta sprzyja utrzymywaniu się nadal romskiej tożsamości kalderskiej, przejawiającej się m.in. typowymi strojami mężczyzn i kobiet. [Brat Emila Calderar, Brateiu, Rumunia, 2011 r. KPL]
9. Z czasem i wraz z wypieraniem miedzi przez stal i plastik, część kotlarzy zmieniła zawód na specjalizacje związane z innymi metalami i ich wyrobami, m.in. zajmując się popularną. zwłaszcza wśród społeczności rumuńskich ,,Gaborów", profesją blacharsko-dekarską. Z drugiej strony kotlarstwem, a szczególnie cynowaniem stalowych kotłów, według tradycji przekazanych przez Kalderaszy, zajęły się inne szczepy romskie w Polsce. Szczególnie Polska Roma, Romowie górscy, a nawet Lowarzy, którzy założyli w Warszawie na Gocławku spółdzielnię kotlarską. Od lat 50 XX w., trwała powszechna emigracja Kalderaszy z Polski do Europy zachodniej i USA, możliwa dzięki ich licznym kontaktom zagranicą i zamożności. Obecnie w Polsce coraz trudniej znaleźć przedstawicieli tej grupy romskiej, a już zupełnie niemożliwym jest spotkanie czynnych zawodowo kotlarzy. [Blacharze z rodziny Pipi Gabora, Satu Mare, Rumunia, 2011, KPL]
8. W przeszłości profesja kotlarzy była bardzo intratna, a Romowie należeli do najlepszych specjalistów w tym zakresie. Tworzyli ,,kumpanie”, grupujące nawet do 100 osób, w ramach których wędrowali, wykonywali i naprawiali kotły i inne naczynia. Według zachowanych źródeł, Kalderasze, kilkakrotnie w ciągu roku odwiedzali miejscowości na swojej trasie, rozbijając obozowiska na obrzeżach osad lub w okolicach jarmarków. Liczne kontakty handlowe i tajemnice zawodu przechodziły z ojca na synów. W II Rzeczpospolitej potentatem w tym zakresie była rodzina Kwieków, która posiadała duże zakłady kotlarskie w Poznaniu, zatrudniając w nich nie tylko Romów, ale również Polaków. Pozycja klanu Kwieków w tym czasie była tak znacząca, że ich przedstawiciele ogłaszali się kolejnymi królami cygańskimi. I choć nie byli oni uznawani przez wszystkich Romów, a ich postawa wzbudzała liczne kontrowersje, funkcja ta dobitnie świadczy o uznaniu i prestiżu tej profesji wśród Romów. [Wędrowni Kełderasze, litografia, karta pocztowa, przed 1905 r., MKRW]
7. Trzecim elementem profesji była naprawa zepsutych miedzianych naczyń. Miedź jest miękkim metalem, który łatwo uszkodzić. Naczynia ulegały uszkodzeniu, pękały i odpadały denka, pojawiały się dziury, urywały się uchwyty. Konieczna była ich naprawa, a następnie ponowne bielenie. Proces uszczelniania odbywał się za pomocą wstawiania miedzianych łat, rozklepywania miedzianych nitów, poprzez lutowanie, a następnie ponowny proces bielenia. W profesję kotlarską zaangażowana była cała rodzina. Synowie uczyli się tajników zawodu pomagając dorosłym mężczyznom. Kobiety z dziećmi zajmowały się sprzedażą produktów i szukaniem zleceń na naprawę naczyń, pozyskiwaniem miedzianego złomu od gospodarzy. Zbierały także drzewo do opalania paleniska. Pomagały przy pracy poruszając miechami, a czasem pracując młotkami przy wyklepywaniu. Niektóre kobiety zajmowały się też cynowaniem. Przede wszystkim uprawiały one typowe dla Romni zajęcia, jak wróżenie, handel, pozyskiwanie żywności. [Żona pomagająca kotlarzowi w pracy, Bukowina, Rumunia, 2004 r., KPL]
6. Miedź, szczególnie w kontakcie z kwaśnymi substancjami, wydziela silną trucizną tzw. grynszpan. Aby uchronić przed nim naczynia, kotlarze zajmowali się cynowaniem (bieleniem) kotłów, garnków i innych przedmiotów wykonanych z miedzi. Często cynowano też naczynia ze stali chroniąc je przed rdzą (patelnie, dzieże piekarnicze). Cynę przed bieleniem proszkowano. W tym celu, roztopioną w naczyniu nad ogniskiem cynę, wylewano na położoną na ziemi, najlepiej grubą lnianą szmatę. Poruszano ją szybkimi ruchami po ziemi, tak, aby lany na nią metal zastygał w ciągłym ruchu w postaci drobnych ziarenek. Był to tak zwany kolis. Następnie poddanym reakcji z cynkiem tzw. przepalonym kwasem solnym smarowano wnętrze naczynia, po czym posypywano je kolisem, który przywierał do tłustej, lepkiej powierzchni. Pobielane naczynie podgrzewano na ognisku. Topniejącą cynę szybkimi i delikatnymi ruchami rąk trzymającymi szmaciany mazak, rozprowadzano po wnętrzu naczynia. Czasem dosypywano też kolejny proszek – topnik (głównie salmiak), przyśpieszający i poprawiający proces rozprowadzania cyny po naczyniu. Dokładna technika wytwarzania kolisu, ilość użytej cyny pozostawała tajemnicą zawodu, która przechodziła z ojca na synów. [,,Kalaijdzija” (cynowacz), Bułgaria, ok. 1999 r., KPL]
5. Odpowiedni kształt elementów blaszanych nadawany był za pomocą cyrkla i nożyc, którymi wykrawano okrągłe denka, dziobki do dzbanków oraz korpusy kotłów czy kazanów. Następnie zawijano blachę i łączono jej krawędzie techniką na tzw. płaski felc, dodatkowo wzmacniając i uszczelniając połączenie przez odpowiednie jego rozklepywanie, lub na płaską zakładkę w formie wycinanych drobnych ząbków, ściśle zachodzących na siebie. To łączenie zwane ,,cygańską ścieżką" wymaga jednak lutowania cyną (sposób najmniej trwały, ale najprostszy), mosiądzem (najbardziej popularnym) lub najrzadziej miedzią (technika nieosiągalna w wędrownych warsztatach), która to metoda wymaga wysokiej temperatury, ale daje najwyższą jakość spawu. Istotne było też zachowanie odpowiedniej temperatury lutowania umożliwiającej topienie cyny (232 st. Celsjusza) lub mosiądzu (907 st. celsjusza), ale nie przekraczające temperatury topnienia miedzi (1083 st. celsjusza). Kotlarz regulował temperaturę miechami i okresowym wyjmowaniem naczynia z ognia. Na końcu nadawano ostateczny kształt naczynia poprzez precyzyjne i miarowe wyklepywania blachy młotkami na kowadle, a następnie ponownym jego wyżarzeniu. [Kotlarz z Sibiu przy naprawie kotła, Rumunia, 2011 r., KPL]
4. Tradycyjna profesja kotlarza romskiego polegała na wytwarzaniu różnych naczyń z blachy miedzianej, głównie kotłów, rondli, patelni, oraz aparatury do destylacji alkoholu (tzw. kazanów). Warsztat kotlarza znajdował się pod gołym niebem, albo w wysokim namiocie, umożliwiającym rozpalanie w środku paleniska, który dawał też schronienie przed słońcem i deszczem. Kształtowanie miedzianej blachy wymagało jej wcześniejszego podgrzewania, tzw. wyżarzania, aby osiągnęła odpowiednią plastyczność. Doświadczony majster, po kolorze ognia i śladzie zostawionym przez patyk na blasze, poznawał czy osiągnięto już jej odpowiednią podatność do obróbki. Następnie następowało kucie młotkiem blachy, aby nadać jej odpowiedni kształt. Istotne w tej technice było uderzać z wielką precyzją, nie więcej niż trzy razy w to samo miejsce, w przeciwnym razie groziło to usztywnieniem blachy, która mogła łatwo pęknąć. Odbywało się to najczęściej na kowadle zwanym dopo, mającym formę solidnego różnej długości i grubości stalowego trzpienia wbijanego w ziemię pod odpowiednim kątem. Po wykonaniu pełnego cyklu kucia potrzebne było ponowne wyżarzenie blachy. [Kotlarz Emil Calderar, Brateiu, Rumunia, 2011 r., KPL]
3. W drugiej połowie XIX wieku, po zniesieniu niewolnictwa w Mołdawii i na Wołoszczyźnie i powstaniu Królestwa Rumunii, klany Kalderaszy rozprzestrzeniły się szeroko po Europie, jak również licznie wyemigrowały do Ameryki. W latach 60. XIX wieku Kalderasze przybyli w większej liczbie na tereny Rzeczpospolitej, znajdującej się wówczas pod zaborami (najpierw dotarli do zaboru austriackiego, później rosyjskiego i pruskiego). Poruszali się na podstawie paszportów austriackich, a niektórzy również papierów Imperium Osmańskiego. Na ziemiach polskich szybko stali się elitą wśród Romów. Status ten osiągnęli dzięki swej profesji metalurgicznej, wysoko cenionej w hierarchii romskiej i potrzebnej dla ludności lokalnej, zasobności finansowej oraz zachowaniu wielu starych tradycji, często niekultywowanych lub nieznanych wśród innych grup romskich. Początkowo prowadzili wędrowny tryb życia szukając zleceń w miastach, miasteczkach, wsiach i majątkach ziemskich. Z początkiem XX wieku zaczęli się osiedlać, wyruszając na wiosnę w wędrówki połączone z wykonywaniem profesji. Wyróżniali się wyglądem i strojem. Nosili długie włosy, bogaty ubiór z dużymi srebrnymi guzami, odróżniający ich od pozostałych szczepów Romów. [Kalderasze, fot. Kruger, Kraków, XIX w., MKRW]
2. W Europie w kotlarstwie wyspecjalizowała się grupa romskich Kalderaszy (kotlarzy) pochodzących z księstw Mołdawii i Wołoszczyzny. Do połowy XIX wieku należeli oni do nomadycznych niewolników, zwanymi Lăieşi, przypisanych do hospodarów. Mimo niewolniczego statusu, prowadzili niezależny, wędrowny tryb życia, przybywając do swojego pana raz w roku, najczęściej na świętego Dymitra (26 października), aby opłacić wymagane daniny. Chociaż byli niewolnikami, często ich życie wyglądało lepiej, niż ,,wolnych” pobratymców z innych krajów Europy. Przez większość czasu poruszali się swobodnie, mieli kontakty handlowe w większości krajów Europy Środkowej oraz w potężnym Imperium Osmańskim. W czasie swoich wędrówek docierali również do ziem Rzeczpospolitej i Wielkiego Księstwa Litewskiego, gdzie zachowały się dokumenty z odniesieniami do grup Cyganów ,,wołoskich” przebywających na tych terenie tymczasowo i stawianych w opozycji do ,,swoich” Cyganów, przypisanych od dawna do tych ziem. [Obóz cygański na Wołoszczyźnie, drzeworyt wg. rys. H. Fritzmanna, 1875, MKRW]
1. Kotlarstwo to bardzo stara profesja romska. Do dzisiaj w Indiach na ulicach miast można spotkać ulicznych rzemieślników, którzy na siedząco, w charakterystyczny dla tej części świata sposób, wyrabiają, a następnie ,,bielą” (cynują) miedziane kotły, rondle i inne naczynia. Kształtem i techniką wykonania przypominają one wyroby wykonywane współcześnie przez Romów na Bałkanach. Współczesne nazewnictwo profesji kotlarskiej, narzędzi i produktów pochodzi z języka perskiego, ormiańskiego, greckiego (kardári) i łacińskiego (caldāria) – a nazwy te Romowie mogli przejąć od swoich klientów, którym oferowali naczynia z miedzi w czasie swojej wielowiekowej wędrówki do Europy. [Kełderasze przy pracy, Z gór Mołdawii, karta poczt., fot. Chevalier, c. 1915 r. MKRW]
Kotlarstwo
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych
FUNDACJA PRZESTRZENIE DZIEDZICTWA
Skontaktuj się z nami:
Fundacja Przestrzenie Dziedzictwa
e-mail: fundacjapd[at]protonmail.com
tel. +48 12 00000000
Copyright by FUNDACJA PRZESTRZENIE DZIEDZICTWA 2019-2020 – All rights reserved